Tom Dove i Neil Spooner z Taaki karp! specjalnie dla Wedkarstwo24.com

0
2
shrinkToFit

 

1 kwietnia na kanale Polsat Viasat Explore wystartował siódmy już sezon kultowego programu „Taaki karp!”. Prowadzi go dwójka prezenterów — Tom Dove i Neil Spooner, którzy razem odwiedzają wiele niesamowitych miejsc, aby wspólnie łowić karpie.

 

Każde jezioro ma coś innego do zaoferowania. Zobaczymy całe spektrum nowoczesnego wędkarstwa karpiowego, od małych, komercyjnych zbiorników, gdzie Tom i Neil będą musieli naprawdę popracować nad swoją taktyką, po śródlądowe morza, gdzie największym wyzwaniem jest umieszczenie przynęty w miejscu widocznym dla karpi. Prowadzący odwiedzą między innymi jeziora Lac du Salagou w południowej Francji, Embalse de Orellana w południowo-zachodniej Hiszpanii, Parco del Brenta we Włoszech i Euro Aqua na Węgrzech.

 

Specjalnie dla portalu Wedkarstwo24.com Tom Dove i Neil Spooner opowiadają o kulisach powstawania siódmego sezonu „Taaki karp!”.

Mariusz Kapuściński: Siedem sezonów to naprawdę dużo… Czy cokolwiek jest Was jeszcze w stanie w tej produkcji zaskoczyć?

Tom Dove: To co niezmiennie nas zaskakuje, to rezultaty naszych wędkarskich podróży. Przy realizacji programu wszystko mamy zorganizowane – wybrane łowiska, ustawione dni zdjęciowe itd. Wchodzimy na plan w odpowiednim momencie i nagrywamy, ale… pracujemy przecież ze zwierzętami! A one są nieprzewidywalne. Nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy uda nam się złapać takie ryby, jakie sobie założyliśmy. Ale mimo wszystko, zawsze udaje nam się uzyskać naprawdę niezłe wyniki. Czasem nie mogę uwierzyć, że miałem szansę złowić największą rybę w danym zbiorniku! Można by pomyśleć, że po tylu latach już nas to nie będzie ruszać, ale ciągle nas to zaskakuje.

Mariusz Kapuściński: W informacji prasowej przeczytałem, że realizując siódmy sezon „Taaaki karp!” odwiedziliście między innymi jeziora Lac du Salagou w południowej Francji, Embalse de Orellana w południowo-zachodniej Hiszpanii oraz Parco del Brenta we Włoszech. Opowiedzcie proszę pokrótce o każdej z tych wód.

Neil Spooner: Salagou zostało prawdopodobnie jednym z naszych ulubionych miejsc. Bez względu na to jakie jeszcze łowiska odwiedziliśmy. Nie tylko ryby i samo jezioro są tam niesamowite, ale także pojawiają się nowe wyzwania, z którymi nigdy wcześniej nie musieliśmy się zmierzyć. Masz kitesurferów, windsurferów, pływaków, ludzi na rowerach wodnych, masz lądujące samoloty, a w pewnym momencie pasły się obok nas konie, które jeszcze piły wodę z jeziora. W zasadzie łowimy ryby na gwarnej plaży w środku sezonu wakacyjnego. Wszystko to zmniejsza szanse na sukcesy wędkarskie… Nie sądzę, że jest jakieś inne miejsce, które jest tak wyjątkowe, i w którym można złowić wspaniałe ryby.

Tom: Jest jeszcze Parco del Brenta. To bardzo szczególne łowisko komercyjne we Włoszech, w którym jest mnóstwo ogromnych karpi. Parco podobne jest do Euro Aqua na Węgrzech, gdzie siedzisz za wędkami i myślisz, że w każdej chwili możesz mieć branie czegoś, co jest znacznie większe niż jakakolwiek ryba, którą udało się złapać. Muszę powiedzieć, że jest to naprawdę ekscytujące. Jest też łowisko Garner. Teren obejmuje około 17 tysięcy akrów i niesie ze sobą wiele wyzwań. Przekonaliśmy się o tym już wcześniej, ponieważ wędkowaliśmy tam sześć lat temu. Byliśmy tam przez ponad tydzień i… złowiliśmy tylko jedną sztukę, co w naszych oczach było ogromną porażką. Zatem naszym celem był powrót z ekipą i pokazanie na co nas stać. Jednak wielkość łowiska sprawia, że sprawia ono dużo problemów. Trzeba się tam dostać łodzią, co z tak liczną ekipą nie jest łatwym przedsięwzięciem, wszystko robi taki hałas, że zanim zarzucimy wędki, to wszystkie ryby już zostały wypłoszone. To bardzo wyjątkowe jezioro, ale bardzo trudne do opanowania, gdy ma się do dyspozycji tak liczną załogę.

 

Mariusz Kapuściński: Jakimi kryteriami kierujecie się podczas planowania nowego sezonu programu? Czy warunkiem odwiedzenia danego łowiska są po prostu duże ryby tam pływające czy bierzecie pod uwagę także inne sprawy, a jeśli tak – to jakie?

Neil: Myślę, że w przeszłości, kiedy było nas trzech, czasem wpadaliśmy w pewną pułapkę, ponieważ zawsze chcieliśmy łowić jak największe karpie. Teraz ten proces decyzyjny nieco się zmienił. Jeśli ciągle szukamy jezior, w których możemy złapać naprawdę ogromne okazy, to bardzo szybko kończą nam się opcje. Zatem zmieniliśmy trochę podejście do łowisk i razem z Tomem już inaczej podchodzimy do łowisk karpiowych. Jeśli doceniamy karpie, jeśli uważamy, że są one wyjątkowe bez względu na ich rozmiar, wtedy mamy pole manewru i możemy wracać na łowiska, znajdować inne i próbować w nich złapać rekordowe okazy. W niektórych jeziorach bez trudu możemy złapać sztuki ważące ponad 25 kg i nie jest to aż tak emocjonujące, jak na przykład trafienie na rybę ważącą 10 kg w innych akwenach, w których jest naprawdę trudno złowić taki okaz.

Mariusz Kapuściński: Czy Wasza ekipa filmowa (operatorzy kamer, montażyści, dźwiękowcy) to także wędkarze, czy ludzie kompletnie niezwiązani z branżą? Zastanawiam się po prostu, czy aby pracować przy programie „Taaaki karp!” trzeba być łowcą.

Tom: Prawdopodobnie dwie trzecie chłopaków to wędkarze. Mamy właściwie tylko trzech lub czterech freelancerów. Jeden z nich zajmuje się łowieniem, a pozostali trzej pracują z nami od tak dawna, że prawdopodobnie mają ogromną wiedzę o wędkarstwie. Wiedzą też jak je filmować. Nie trzeba więc być wędkarzem, aby pracować przy tym projekcie, ale to na pewno pomaga w zrozumieniu specyfiki naszego zajęcia.

Mariusz Kapuściński: Jaka jest Waszym zdaniem przyszłość wędkarstwa karpiowego? Czy uważacie, że w gruncie rzeczy wszystko już wymyślono i nic nowego – czy to w segmencie przynęt i zanęt, czy też sprzętu – się nie wydarzy. Pytam, ponieważ jeszcze parę lat temu nikt nie myślał o złowieniu karpia o wadze 51 kilogramów. Gdzie jest granica?

Tom: Nowe rzeczy powstają, ponieważ zmienia się technologia. Pojawia się mnóstwo nowinek technologicznych, które są popularne przez pewien czas, a potem odchodzą w niepamięć, ponieważ nudzą się użytkownikom. Wędkarze wracają do starych, sprawdzonych produktów, które zdążyły właśnie trochę się unowocześnić. Zawsze będziemy mieć do czynienia z nowymi pomysłami. Jest więcej łowisk, ryby są większe, jest coraz więcej osób zainteresowanych łowieniem karpi, więc widzę tylko dalszy rozwój.

 

Mariusz Kapuściński: Jeśli to nie tajemnica, powiedzcie proszę, dlaczego nie ma z Wami Aliego Hamida?

Neil: To już nie jest tajemnicą. Ali zdecydował, że chce opuścić firmę, którą razem tworzyliśmy i założyć własną markę.

Mariusz Kapuściński: Na koniec tradycyjnie poproszę o kilka słów skierowanych specjalnie do czytelników portalu Wędkarstwo24.

Tom: Cześć, chłopaki! Bardzo dziękuję za całe wsparcie, które od Was dostajemy! Bez niego nie bylibyśmy w stanie podróżować po świecie i robić tego, co kochamy. Bardzo Wam dziękujemy!

shrinkToFit