Powrót do przeszłości

0
82
shrinkToFit

Nowy, kolejny sezon karpiowy trwa w najlepsze. Aby nie popaść w monotonię – zaraz na jego początku – postanowiłem, że w najbliższych miesiącach będę łowił nieco inaczej niż dotychczas. To takie „nowe wyzwanie na starych śmieciach”. 

 

Długo rozmyślałem, co stanie się owym wyzwaniem. Cóż, lubię stawiać przed sobą ambitne cele, a ponieważ od lat łowię praktycznie tylko i wyłącznie z wywózki, zamierzenie mogło być tylko jedno – zmiana o 180 stopni, w tym sezonie moje zestawy do wody posyłać będę jedynie z rzutu. Tak naprawdę zresztą nie powinienem określać swojego planu mianem „nowego wyzwania”, gdyż zaczynając przygodę z karpiowaniem – zanim w moim ekwipunku pojawił się model do wywożenia zestawów oraz ponton –  łowiłem właściwie wyłącznie klasycznie (czyli z rzutu). Ok, moje plany na najbliższe miesiące nazwijmy zatem swoistym powrotem do przeszłości.

Lokowanie zestawów za pomocą środków pływających jest megawygodne oraz relatywnie łatwe. Równie precyzyjne i bezpieczne (czytaj: antysplątaniowe) może być również tradycyjne wędkowanie z rzutu. Wytypowanie i przygotowanie przyszłej miejscówki wymagać będzie od nas naturalnie nieco większego nakładu czasu i pracy, ale czyż w gruncie rzeczy w karpiowaniu nie o to właśnie chodzi? Nikt przecież nie mówił, że będzie „łatwo, miło i przyjemnie”.

Sprzęt do dalekich rzutów

Łowienie z rzutu to zupełnie inna bajka niż wywózka. Potrzebny nam będzie właściwy sprzęt, dzięki któremu osiągniemy dalekie dystanse – podstawa to odpowiedni kołowrotek typu big pit o dużej średnicy szpuli, specjalna żyła oraz wędka rzutowa. Tutaj nie ma miejsca na kompromis. Kołowrotek, jakiego używam to klasyczna i niezniszczalna Ultegra XTA 5500. Jest to najmniejszy kręcioł z tej rodziny, ale idealnie wywiązuje się ze swojego zadania. Dlaczego duża szpula jest tak ważna? To proste – mówimy tu o czystym prawie fizyki. W trakcie rzutu linka schodzi z takiej szpuli znacznie łatwiej (wykonuje mniej obrotów w porównaniu do analogicznej sytuacji przy wąskiej szpuli), dzięki czemu wolniej – poprzez mniejsze tarcie – wytraca swą prędkość.

Załóżmy, że na początek nie interesują nas ekstremalnie dalekie odległości, a takie, które tak naprawdę są w zasięgu każdego z nas. Wskazówki oraz podpowiedzi, jakie znajdziecie w tym tekście bez wątpienia pozwolą Wam osiągnąć kilka dodatkowych metrów. Podstawa dalekich i – co najważniejsze – celnych rzutów to właściwa technika. Nie siła wyrzutu – jak wielu mylnie zakłada – jest tu kluczowa! Odpowiednie ułożenie ciała, rąk i nóg pozwolą nam osiągnąć założony cel, a częsta praktyka z pewnością pomoże dopracować i doszlifować rzuty. Najlepiej więc – jeszcze przed wyruszeniem na właściwą zasiadkę – wybrać się parę razy nad wodę i, o ile to możliwe, porzucać rakietą lub spombem, a tym samym zanęcić i przygotować wybraną wcześniej miejscówkę.

Jakość, odległość oraz celność rzutów można ulepszyć poprzez wybór właściwej wędki. Koniecznie wybierzmy więc kij typu long cast. Powinien mieć on akcję szczytową, aby szybko przekazywał energię potrzebną do uzyskania odpowiedniej odległości. Najlepsza długości to klasyczna „trzynastka”, czyli 3,96 m, o krzywej ugięcia nie mniejszej niż 3 lb (jeszcze lepiej, jeśli będzie to 3,25 lb lub nawet 3,5 lb) – taki kij pozwoli nam na dalekie i precyzyjne rzuty. Co jest jeszcze bardzo ważne? Nasza wędka powinna być uzbrojona w pierwszą przelotkę o średnicy minimum 50 mm, aby żyłka swobodnie przesuwała się po większym okręgu i nie wytracała swojej prędkości już w pierwszej fazie rzutu. Pamiętajcie – duża i szeroka szpula kołowrotka w połączeniu z odpowiednich rozmiarów pierwszą przelotką tworzą integralną całość, niezbędną do naprawdę dalekiego posyłania zestawu.

Dodatkową wędką, jaka będzie nam potrzebna podczas naszej „rzutowej” zasiadki jest spod. Takim „pancernym” kijem bez najmniejszego problemu rzucimy ciężką rakietą lub spombem, bez obawy o jego uszkodzenie – to konstrukcje specjalnie dedykowane do tej właśnie metody. Mój kij przeżył ze mną już dobre kilka sezonów oraz setki rzutów i wciąż wyśmienicie się sprawuje, a wcale nie jest z tzw. górnej półki. To proste Shimano Alivio DX 5,5 lb i „robi robotę”. Pamiętajcie też o odpowiednim kiju do markera – przy jego pomocy nie tylko oznaczycie swoje łowisko, ale przede wszystkim zbadacie charakter i strukturę dna.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Zadbajmy o bezpieczeństwo podczas wykonywania rzutów. Upewnijmy się, iż w zasięgu wędki oraz zestawu nie rosną żadne drzewa, krzaki, itp. oraz nie znajdują się żadne inne przeszkody, o które moglibyśmy zaczepić podczas wykonywania zamachu. Pamiętajcie, iż zahaczenie o nie mogłoby doprowadzić do zerwania zestawu końcowego lub – co gorsza – uszkodzenia wędki. Dobrym nawykiem jest również każdorazowe sprawdzenie, czy na szczytówce nic się nie zaplątało.

Bardzo ważnym atrybutem bezpiecznego łowienia z rzutu jest ochraniacz na palec. Jak sama nazwa sugeruje, zabezpiecza on podczas mocnego wyrzutu nasz palec wskazujący przed skaleczeniem lub zerwaniem naskórka. Bez owego dodatku nie wyobrażam sobie wprost nęcenia rakietą bądź spombem – już kilkanaście mocnych rzutów potrafi zranić niezabezpieczony palec nawet najbardziej wytrawnego karpiarza.

W punkt, z dbałością o szczegóły

Aby nasza zasiadka była udana, celność rzutów powinna być jak najdokładniejsza. Nie chodzi przecież o to, aby zanęcić olbrzymi obszar dna, co bez dwóch zdań spowoduje rozproszenie się ryb. Przeciwnie! Nęcąc rakietą staram się rozrzucić zanętę w promieniu dwóch, maksymalnie trzech metrów przed markerem. Nęcisko ma wówczas kształt półokręgu. Daje to wprawdzie niewielki margines błędu podczas zarzucania zestawu, ale szanse na skuteczne wędkowanie zasadniczo wzrastają.

Łowienie z rzutu to wielka dbałość o szczegóły. Tu nawet najdrobniejsze detale mają duże znaczenie. Zwracam Waszą uwagę na właściwy dobór masy ciężarka w stosunku do używanej wędki (bardzo ważne!) – jako informację wyjściową należy przyjąć krzywą ugięcia i tzw. sugerowany ciężar wyrzutowy wędziska (o ile producent takowy podaje), czasami jednak warto poeksperymentować i metodą „prób i błędów” wybrać dla siebie ciężar optymalny. Przypominam również o wyborze odpowiedniego kształtu ciężarka (interesują nas typowe modele rzutowe) – dzięki temu pozyskamy kolejne, cenne metry.

Obok obciążenia, jednym z ważniejszych aspektów dalekich rzutów jest skutecznie zabezpieczony włos z przynętą. Sposoby są różne. Możemy np. przewlec włos przez siatkę PVA i dopiero wtedy nałożyć na niego przynętę (generalnie uniemożliwia to splątanie się zestawu). Drugim sposobem – również bardzo skutecznym i bezpiecznym – jest schowanie całego przyponu wraz z ciężarkiem do worka PVA. Dodatkowo, poprzez skoncentrowanie głównego środka ciężkości w jednym miejscu, patent ten pozwala na osiągnięcie większych dystansów. Trzeci sposób (do wykorzystania, gdy łowimy bez użycia worków bądź siarek PVA) to proste, a zarazem niezmiernie skuteczne zabezpieczenie włosa poprzez piankę PVA lub przywiązanie go taśmą bądź nicią PVA do haka. Dlaczego to wszystko takie ważne? Przygotowując zestaw końcowy każdy z nas sprawdza poprawność oraz chwytność przyponu. Jeżeli nie zabezpieczymy go, w trakcie rzutu włos może się np. okręcić wokół haczyka, co diametralnie zmieni jego pozycjonowanie oraz skutecznie umożliwi prawidłowe zacięcie.

Łowienie z rzutu przechodzi ostatnio prawdziwy renesans. Zaryzykuję wręcz twierdzenie, że metoda ta dostała drugie życie. Poniekąd znajduje to swoje odzwierciedlenie w szeregu imprez, podczas których rzut z brzegu jest jedynym, dozwolonym sposobem na umieszczenie zestawów w łowisku. Mało tego – znam wiele wód, rozsianych w całej Europie, gdzie wywózki nie uskutecznimy. I dobrze! Dziś, w dobie wszechobecnych i niezmiernie popularnych modeli zdalnie sterowanych, wielu, szczególnie młodych karpiarzy, po prostu nie potrafi samodzielnie zarzucać swoich wędek. Owa moda to dobry moment, aby nadrobić zaległości. Dla mnie zaś, najważniejsze jest chyba to, że wybierając się na zasiadkę odchudziłem swój ekwipunek o dobre kilka kilogramów…

tekst i foto Jacek Świętek

Artykuł pochodzi z Karpmanii nr 2/2015

shrinkToFit