Pływak dalekiego zasięgu

0
33
shrinkToFit

Łowienie z powierzchni może okazać się zabójczą taktyką – każdego roku wiele wspaniałych karpi dzięki tej właśnie metodzie ląduje na matach karpiarzy. To technika, będąca skutecznym antidotum na totalny brak brań z dna, który niejednokrotnie obserwujemy – szczególnie w zbiornikach, poddanych sporej presji wędkarskiej.

 

Zaintrygowały mnie historie o prawdziwych wyczynach karpiarzy – takich jak np. Jerry Hammond – którzy łowią z powierzchni naprawdę duże karpie. Zazwyczaj chętniej wybieram inne metody połowu, mam jednak świadomość, że aby odnieść sukces na totalnie przełowionych wodach, trzeba kombinować i łowić zarówno z gruntu, jak i powierzchni.

Pomimo, ze udało mi się przechytrzyć wiele pięknych ryb z pomocą konwencjonalnego pływaka, którym jestem wstanie dorzucić na jakieś 40 metrów, po latach zdałem sobie sprawę, iż posłanie przynęty na dalszą odległość dałoby mi więcej możliwości. Dotarłbym bowiem ze swoim zestawem do miejsc, w których ryby czują się bardziej bezpieczne i nie były dotąd zacinane z powierzchni. Był tylko jeden problem – tradycyjnym pływakiem daleko nie uda mi się rzucić…

Odpowiednie narzędzie

Nash Bolt Machine to klucz do udanego połowu z powierzchni na większych odległościach. Cóż to takiego? To niezwykle skuteczny pływak, umożliwiający niemal bezgłośne podanie zestawu na naprawdę imponujące dystanse – nawet do 120 metrów. Specyficzna budowa sprawia, iż Bolt Machine umożliwia samozacięcie karpia – działa on niczym klasyczny ciężarek. Używając go, możemy odłożyć wędkę i czekać na odjazd. Nie bez znaczenia pozostaje również kolor Bolt Machine. Uważam wręcz, że odgrywa on decydującą rolę w jego skuteczności. Ten pływak jest matowo szary, na wzór ubarwienia piersi czapli siwej. Zapytacie zapewne, dlaczego akurat czapli? Otóż, gdybyśmy popatrzyli z dołu na pływającą na powierzchni wody czaplę, niewiele byśmy pewnie ujrzeli. Kolor jej piór imituje bowiem barwę nieba, co powoduje, iż… tak, karpie praktycznie nie widzą tych ptaków!

Nęcenie

Powierzchniowe nęcenie ryb ma szczególne znaczenie. Sypiąc zanętę nie tylko zachęcamy karpie do pobierania pokarmu, ale jednocześnie powodujemy, iż ryby zaczynają konkurować o smakowite kąski. Prędzej, czy później zakończy się to popełnieniem przez żerującego cyprinusa błędu, czyli połknięciem haczyka. Kluczowe znaczenie ma moment posłania zestawu do wody. Zróbmy to dopiero w momencie, kiedy zauważymy, iż ryby intensywnie pobierają podaną przez nas zanętę, nigdy wcześniej! Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, iż wyczucie owej chwili wcale nie jest takie proste. Cóż, nie ma w tym przypadku prostych i uniwersalnych rozwiązań, w takich sytuacjach bezcenne jest doświadczenie i swoisty instynkt.

Teoria w praktyce

Pamiętam pewną zasiadkę na łowisku Towarzystwa Karpiowego Horseshoe Lake – to wspaniała woda, która jest domem całkiem sporej ilości pięknych karpi, które doskonale znają łowienie z powierzchni. Latem ryby są tam regularnie podkarmiane w odległości około 70-90 metrów od brzegu. Swoją wyprawę zacząłem od podania kilku spodów zanęty do łowienia z powierzchni na odległość około 50 metrów. Wybrałem miejsce, w którym miałem wiatr w plecy. Bardzo lubię, gdy zanęta, bez żadnej mojej ingerencji, lekko dryfuje w stronę łowiska – taki właśnie kierunek wiatru znakomicie to ułatwia, a pływające po powierzchni wody kąski skutecznie ściągają ryby. Jestem zdania, że podczas łowienia z powierzchni karp zdecydowanie szybciej skusi się przynętę będącą w ruchu, niż na tę, stojącą nieruchomo. Jako zanęty użyłem Riser Pellet, zmieszanego z niewielką ilością tradycyjnych herbatników dla psa. Jeśli ryba podczas pobierania pelletu zainteresuje się herbatnikami, będę wówczas wiedział, że są spore szanse na to, iż interesująca wyda jej się również moja przynęta z haczykiem.

Przez około 15 minut obserwowałem uważnie dryfowanie mojej zanęty. Po tym czasie w okolice markera, położonego w odległości 50 metrów od brzegu, dorzuciłem kolejnego spoda z zanętą. Dzięki dodaniu do mieszanki olejów, stworzyłem na powierzchni wody swoistą plamę zanętową, utrzymującą się tam przez około 90 minut. Po niecałych dwóch godzinach dostrzegłem delikatne oznaki bytności karpi, tyle, że nie pojawiły się one przy moim markerze, ale w zatoce. Mogłem poczekać i umieścić kolejna porcję mieszanki w nęconym właśnie miejscu, szybko zdecydowałem się jednak zarzucić zestaw w zatokę, czyli tam, gdzie pojawiły się ryby. Dodatkowo, na haczyk trafił niewielki woreczek PVA. Uwielbiam tak robić – oprócz tego, ze nęci on miejsce, w którym znajduje się moja przynęta, dodatkowo zapobiega splataniu zestawu podczas rzutu. Do wody powędrowały dwa zestawy z Bolt Machine. Zwiększyłem tym samym swoje szanse na złowienie ryby, mogłem też w spokoju skupić się na ponownym nęceniu pierwotnie wybranej miejscówki. Obok mieszanki, do wody trafiły też wypełnione psim żarciem małe woreczki PVA. Umieszczam je w łowisku posługując się procą. Stosuję przy tym pewien sprytny patent – aby woreczek taki poszybował naprawdę daleko, jego zawartość uzupełniam niewielkim kamieniem. Proste i niezwykle skuteczne.

Chwilę później holowałem pierwszą rybę tego poranka. Gdy tylko udało mi się wyprowadzić karpia z zielska i skutecznie go podebrać, postanowiłem jak najszybciej donęcić łowisko. Aby nie tracić czasu, pozostawiłem rybę w podbieraku i czym prędzej wziąłem się do roboty. Dopiero po skończeniu zważyłem swoją zdobycz i zrobiłem parę zdjęć. Dzięki takiej kolejności udało mi się utrzymać głodne karpie w łowisku.

Nie zdążyłem jeszcze wypuścić pierwszego karpia, kiedy na drugiej wędce spostrzegłem odjazd. Również ta ryba zaliczyła rajd w kierunku zielska. Posiadanie dwóch podbieraków to naprawdę dobrym pomysł – pomyślałem wtedy. Gdy pierwszy karp wciąż czekał, ja w tym czasie – używając drugiego podbieraka – szczęśliwie zakończyłem kolejny hol. Dobre, naprawdę dobre! W sumie, w przeciągu kilku następnych kilku godzin udało mi się wyholować pięć ryb, tracąc przy tym jedną sztukę. Podsumowując, był to niezmiernie udany poranek.

Dopalanie przynęt

Łowiąc z powierzchni zawsze staram się sie dopalać moje przynęty, dając im to coś, co przyciągnie i zachęci ryby do brania. Używam aromatów na bazie oleju – podczas wietrznych dni unoszące się na powierzchni wody plamy oleju zachęcają ryby do żerowania i powodują, że karpie przebywające w dolnych partii wody ciągną ku górze, w kierunku lustra wody, a o to tu właśnie chodzi.

Swój atraktorowy mix opieram na Dip Nash Boilie z dodatkiem Oil Palatants – taka mieszanka naprawdę maksymalizuje atrakcyjność przynęty do łowienia z powierzchni. Na niektórych wodach bardzo dobrze sprawdził mi się aromat kalmara i łososia, na innych bezkonkurencyjny był z kolei smak słodkiej truskawki. Wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań zbiornika i preferencji ryb w nim żyjących. Jedno jest pewne – opłaca się eksperymentować. Jeżeli mamy doskonałe rezultaty łowiąc z dna na kulki o określonym zapachu, to używając tych samych aromatów podczas połowów z powierzchni, również możemy mieć dobre wyniki.

Istotną kwestią jest zadbanie o równomierne rozprowadzanie atraktorów po naszych przynętach i zanętach. Jak to uzyskać? Przynętę wraz z małym woreczkiem PVA umieszczamy w słoiku z dipem, zamykamy szczelnie, energicznie potrząsamy i odstawiamy na około pół godziny. Następnie ponownie wstrząsamy i znów pozostawiamy na 30 minut. Po tym czasie nasza przynęta jest idealnie zaromatyzowana i nadaje się do użycia. Powodzenia przy łowieniu karpi z powierzchni!

 

Bolt Machine – dobre rady

  • Ze względu na znaczną masę Bolt Machine nasze wędki muszą mieć krzywą ugięcia minimum 3 lb. Pamiętajmy, że odpowiednio dobrane karpiówki są po prostu koniecznością
  • Spróbuj eksperymentować z długością przyponów – w zależności od sposobu nęcenia, jednego dnia sprawdzą się te naprawdę długie, innym razem całkiem krótkie
  • Eksperymentuj z różnymi wielkościami przynęt – nawet najlepsza zanęta nie pomoże, jeśli przynęta okaże się zbyt mała lub za duża
  • Nie natłuszczaj swojej żyłki głównej – w przeciwieństwie do tradycyjnych metod połowu na pływaka, korzystając z Bolt Machine nie używam linek pływających. Klasyczna żyłka tonąca pozwoli na lepsze zacięcie ryby
  • Łowiąc z powierzchni wybieram haczyk Fang Uni w rozmiarze 10 lub 8 – daje min on gwarancję dobrego samo zacięcia karpia
  • Nad wodą na pewno przyda się dużo zanęty. Pamiętaj również o tunelu PVA do przygotowania małych woreczków oraz dwóch podbierakach

tekst i foto. Alan Blair

shrinkToFit