Fox Micron NTXr

0
107
shrinkToFit

Micron NTXr to topowy sygnalizator Foxa. Jest następcą sygnalizatora wszechczasów, czyli Microna RX. To drugie urządzenie wciąż jest zresztą niezmiernie popularne i dostępne w handlu. Dziś zajmujemy się jednak modelem NTXr – pełnym elektroniki cackiem za całkiem niemałą cenę. Czy decydując się na te właśnie sygnalizatory dobrze zainwestujemy swoją kasę?

Invalid Displayed Gallery

Najlepiej zacząć od początku – czyli od opakowania. Robi niezmiernie dobre wrażenie, nie mamy wątpliwości, iż mamy do czynienia z produktem klasy premium. Ocena wyglądu urządzenia zawsze jest kwestią subiektywną – osobiście uważam jednak, że sygnalizator wygląda całkiem stylowo, czego z pewnością nie napisałbym o wielu produktach dostępnych na rynku. W komplecie z NTXr dostajemy osłonę hard case (została ona tak sprytnie wyprofilowana, że obok ochrony urządzenia przed zniszczeniem, uniemożliwia pozostawienie nieużywanego sygnalizatora włączonego, brawo!), specjalny wkrętak, niezbędny do wymiany baterii (miły dodatek) oraz gumową podkładkę, przydatną przy montażu w statywie lub podpórce (fajnie). Jest oczywiście również instrukcja – na próżno jednak szukać wersji polskiej. Cóż, dla Foxa wciąż jesteśmy zbyt małym rynkiem. Obsługa urządzenia jest jednak na tyle prosta, iż nawet dla nieznających angielskiego tak naprawdę nie powinno stanowić to wielkiego problemu.

Już sam wykaz funkcji dostępnych w NTXr może przyprawić świeżo upieczonego użytkownika o zawrót głowy. To pełna regulacja głośności, tonacji i czułości, rozróżnianie kierunku brania (od i do brzegu), wbudowane radio, efektowna dioda LED w systemie Multi-Colour (samodzielnie wybieramy kolor, w jakim ma świecić – do wyboru mamy następujące warianty: czerwony, niebieski, zielony, cyjan i biały), automatycznie uruchamiane podświetlenie nocne oraz ostrzeżenie o słabej baterii. O wejściach na swingera typu Illuminated pewnie nie wypada nawet wspominać… Uff, naprawdę sporo tego.

Jak NTXr zachowywały się podczas testów polowych? Dobrze, a nawet bardzo dobrze. Przede wszystkim urządzenie jest znakomicie zabezpieczone przed wilgocią. Pomimo kilku naprawdę solidnych ulew nie miałem z nim absolutnie żadnych problemów. Nie zdecydowałem się wprawdzie na najbardziej radykalny test – tj. nie wrzuciłem NTXr do wody – ale mam wrażenie, że i to nie poskutkowałoby jego awarią. Pokrętła regulacyjne są bardzo solidnie osadzone, zakres głośności oraz tonu powinien usatysfakcjonować nawet największych maruderów (choć miłośników cudownego dźwięku Delkimów ton NTXr pewnie nie przekona…). Siedząc w namiocie nie będziemy mieli żadnych wątpliwości czy karp, z wbitym w pysk haczykiem, ucieka w głąb zbiornika, czy przemieszcza się w stronę brzegu – o każdym z wariantów poinformuje nas odmienny dźwięk i inne zachowanie diody. Zatrzymajmy się chwilę na czułości – dostępnych jest w sumie 8 różnych ustawień, przy czym wybranie czułości maksymalnej uruchomi jednocześnie Intelligent Sensitivity Control. O co tu chodzi? O eliminowanie fałszywych brań. Wiejący wiatr, ruchy wody, drobnica – wszystko to może skutkować nieznacznym przesuwaniem się żyłki lub plecionki po rolce magnetycznej sygnalizatora i powodować irytujące piki. Przywołany wcześniej Intelligent Sensitivity Control ma temu zapobiegać. Czy to rzeczywiście działa? Może nie absolutnie w 100%, ale z grubsza – całkiem dobrze! To naprawdę bardzo fajna funkcja i często z niej korzystałem.

Nie sposób nie wspomnieć o kwestii zasilania NTXr – tu naprawdę wielki plus dla Foxa. Urządzenie wymaga dwóch tradycyjnych paluszków (typ AA) – jednych z najbardziej popularnych i najłatwiej dostępnych baterii – i z moich testów wynika, że z ogniwami tymi obchodzi się nader łaskawie. Nawet, gdy podłączymy do naszego sygnalizatora swinger Illuminated i jednocześnie korzystać będziemy regularnie z podświetlania nocnego. Właśnie, ta ostatnia funkcja to całkiem sympatyczny gadżet. Po jej aktywowaniu dioda LED – po zapadnięciu zmroku – sama zacznie delikatnie świecić (choć, chyba bardziej właściwie należałoby napisać – żarzyć się), a gdy zacznie świtać – sama zgaśnie. Oczywiście skuteczności sygnalizacji brań w żaden sposób nam to nie podniesie i, bez dwóch zdań, można bez tego żyć, ale w urządzeniu za takie pieniądze – miło, że jest.
Czy NTXr ma wady? Przygotowując ten test przejrzałem karpiowe fora internetowe, aby zorientować się, na co najczęściej narzekają karpiarze. Okazuje się, że niektórzy mieli zastrzeżenia do materiału, z którego została wykonana obudowa. Pisali, iż nieładnie się łuszczy, szybko zużywa, itp. Po krótkiej analizie doszedłem do wniosku, iż problem ten prawdopodobnie dotyczył jedynie pierwszych partii urządzeń. Te wyprodukowane później nie posiadają już tej wady – bez wątpienia nie miały jej testowane przeze mnie dwie sztuki.
Podczas rozmów z kolegami po kiju na temat testowanego sygnalizatora zdarzyło mi się kilka razy usłyszeć, iż w gruncie rzeczy funkcje dostępne w NTXr można dziś spotkać w wielu, o wiele tańszych sygnałach karpiowych. To prawda – można, jednak moje doświadczenia pokazują, że często owe funkcje w tamtych sygnalizatorach działają prawie tak samo, jak w NTXr, a jak wiadomo – prawie robi różnicę.

Z drugiej jednak strony, to właśnie cena jest największą wadą NTXr – w warunkach kraju nad Wisłą – bardzo wysoka. Jeśli będziemy chcieli zaopatrzyć się w trzy sztuki, a do nich dokupić jeszcze odbiornik NTX Receiver – nasz portfel bardzo mocno to odczuje. Fox idzie nam tu niejako na rękę – w sprzedaży dostępne są specjalne sety 3+1 oraz 4+1 – wówczas nasz zestaw będzie opakowany w praktyczne etui. I to właśnie cena urządzenia będzie miała wpływ na ocenę końcową. Mogłoby być 5 gwiazdek, ale ze względu na kasę – będzie ich 4,5.

tekst i foto: Mariusz Kapuściński

Test Karpmanii to dział prawdziwych recenzji sprzętu karpiowego. Fachowym i bardzo krytycznym okiem spoglądamy dla Was na wszelkie nowości rynkowe – tylko u nas przeczytacie, co naprawdę warto kupić, a co lepiej omijać szerokim łukiem.

Artykuł pochodzi z Karpmanii nr 1/2014

shrinkToFit